Jednym z atrakcyjniejszych obrazów Eschera wydanych przez Selegiochi jest litografia "Belvedere".
Wyróżnia się spośród innych przede wszystkim rozmiarem - 1500 elementów. Podobnie jak to miało miejsce przy "Metamorfozach" to moje drugie podejście do tego obrazu. Całkiem niedawno skusiłem się na zakup drugich takich samych puzzli w niezłej cenie (na marginesie: mam "Belvedere" jeszcze w 1000 elementów ale długo chyba poczeka na ułożenie...).
Przedstawmy zatem naszego bohatera:
Poniżej obraz z oficjalnej strony o M.C. Escherze - www.mcescher.com
Obraz to przykład ciekawego paradoksu architektonicznego; doczekał się kilku prób realizacji oraz nawiązań.
Poprzednia próba przebiegła dość szybko (ok. 8 dni). Teraz nie było gorzej - puzzle mimo dość dużego stopnia trudności układało się fantastycznie. Choć zauważyłem (podobnie jak miało to miejsce przy "Metamorfozach"), że przy drugim układaniu tego samego obrazu pojawia się znużenie.
Początek - oczywiście z kubkiem (tym razem pożyczonym od córki)
Prace rozpocząłem od ramki - na nie znajdowała się jedyna klasyczna biel na puzzlach - cała zaś reszta to dziesiątki odcieni szarości.
Trudno tu o jakąś segregację - zabawa polega na robieniu wszystkiego naraz. Są oczywiście jakieś punkty charakterystyczne (np. postaci) ale trudno je wyłowić spomiędzy setek szarych puzzli...
Tak przeciwnik wyglądał w "parterze"
Tu dość charakterystyczne ścianki - każda miał swoją parę.
Puzzelki były dość cienki ale niezwykle masywne:
Początek:
Kolejne etapy wyglądały następująco:
Efekt końcowy jest niezwykły - puzzle swoim rozmiarem (54 x 88 cm) robią wrażenie.
Parę zbliżeń:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz